wtorek, 4 sierpnia 2015

Seaside Blue

To, że na  plaży można więcej, wiadomo od zawsze. Bluzka na ramiączkach, czy krótkie spodenki, a i sukienka mini, wszystko dozwolone. Tym bardziej, dlatego że jest upalnie. Tylko to jest tak, że zamiast źle ubranych osobników, najczęściej spotykamy, tych źle rozebranych. Jestem zdania, że zawsze lepiej jest włożyć coś więcej, a szczególnie wtedy gdy zaraz po wizycie na  plaży wybieramy się na obiad. A jeśli nie wkładać na siebie to przynajmniej przy sobie mieć i  to dla własnego komfortu. Chyba że wybieramy się kawałek od Mielna na plażę nudystów.
Ostatnio jakoś udzielają mi się marynarskie kolory i  coraz częściej noszę biel, granat lub czerwień. Do tego delikatna biżuteria. To podsumowując najprostsza letnia, nadmorska klasyka.
Tym razem postawiłam na delikatną bluzkę w kropki, z falbanką która  uwielbiam i białe spodenki + granatowy leciutki kardigan, który wieczorem był jak znalazł. Do tego wygodne espadryle w typie  laczki, najlepiej, bo  nie będzie problemu z tym że wybrudzimy je w piasku czy ewentualnie złapie nas fala i będą całe mokre.








Bluzka: Tally Wejil
Spodenki: Zara
Kardigan: Tally Weil
Kolczyki: House
 Zegarek: Chanel
Naszyjnik: W. Kruk Click

1 komentarz: