niedziela, 26 lipca 2015

Pale Summer

Uwielbiam eklektyzm, również w modzie. Zabawa kolorami wzorami i co najważniejsze stylami czy też trendami. Trochę słodkie, często zwariowane, czasami również eleganckie. Krótki top, espadryle i wzorki to kwintesencja lat 90, w  połączeniu z pastelami oraz spódniczkami mini których debiut przypada na lata 60, kiedy to w końcu wszystko zaczęło  ewoluować, wychodzić poza normy. Linia talii była stopniowo obniżana, aż w  końcu całkiem zniknęła. Królować zaczęły mini,  wówczas zaczęto odsłaniać  kolana. To wszystko połączone z fryzurą z lat 80, owocowymi printami i niezwykłym luzem, tworzy mega plażowy,  super wygodny, dość uroczy i całkiem dziewczęcy look. Tak możemy zacząć naszą podróż w czasie do ubiegłych dekad, jak wiadomo  moda wraca , więc bawmy się nią. Jak najwięcej i  jak najczęściej.








Espadryle: H&M
Crop Top: H&M
Spódniczka: Oh lala
Wisiorek: Glitter 
Gumka do włosów: Glitter

wtorek, 21 lipca 2015

Immortal navy blue & maroon

Chodź ze mną na spacer. Na długi spacer wydłuż jeziora. Wieje chłodny  wiatr, na niebie pojawiają się od czasu do czasu  deszczowe chmury, momentami pada, ale jednak chodź. Chciałam Ci pokazać nieśmiertelne połączenie granatu, bieli i borda. Wszyscy czasem szukamy ponadczasowych rozwiązań.Odpowiednio  eleganckich jak i  casualowych.
Biel doskonale sprawdza się w zestawieniu ze wszystkimi kolorami, a  ponad to stanowi świetną letnią alternatywę dla ciemnych kolorów. Latem czy też wiosną staram się nosić '' coś'' białego prawie zawsze. Na  marynarza już było,  tym razem zostały tylko marynarskie  kolory. Uwielbiam  moją bordową spódniczkę,  bo nawet gdy  wieje mocno, zostaje na swoim miejscu, lekki kardigan na wietrzną letnią  pogodę  jest jak najbardziej  wskazany. A bluzkę lubię, bo lubię. chyba najbardziej za przekaz. Aby nie było zbyt nudno lubię dodać coś błyszczącego lub kolorowego, jeśli ktoś zna już  moje  poczucie estetyki pewnie domyśla się ze są to buty.
















Bluzka: Zara
Spódnica: Zara
Kardigan: Tally Weijl
Buty: Steffen Shraut
Zegarek: Chanel
Kokardka: Centro

sobota, 18 lipca 2015

PANTENE PRO-V


Długie, gęste, piękne kosmyki. Od zawsze są marzeniem chyba każdego, jednak nie wszystkim zostało  to dane, cóż genetyki nie zmienimy. Za to zawsze możesz ''coś tam" zdziałać. Moje doświadczenia z włosami są średnio ciekawe. Jestem wielbicielem grzywki, a moje włosy są cienkie, rozdwajają się, puszą są niesforne, jednak najgorsze jest  to że cała grzywka przy odrobinie wilgoci  wygląda jak mała brązowa owieczka. To  jest koszmar w biały dzień! Nawet  po porządnym wyprostowaniu i  spryskaniu lakierem kręciła się, nie mówiąc już o tym że przetestowałam całą masę żeli, kremów, pianek. Wszystko na nic. Dodatkowo jestem zbrodniarzem, bo słabe już włosy rozjaśniłam, co prawda u fryzjerki i  to ona  poleciła mi kilka produktów które sprawdziłam. Są dobre,  nawet bardzo dobre. Jeśli macie podobny problem z włosami, może coś Wam się przyda.

Pierwszy to szampon z linii:  PANTENE PRO-V - Nature Fusion Oil Therapy. Jak już mówiłam mam cienkie włosy i dla mnie to bardzo ważne by nie obciążać ich dodatkowo, ale nawilżać. Szampon doskonale się sprawdza w tej roli. Dzięki wysokiej zawartości  bo  aż 45% składników roślinnych w tym olejku arganowego oraz kwiatu cassia.

Drugi produkt to odżywka z tej samej linii. Po zastosowaniu  włosy  są genialnie miękkie, sprężyste i wygładzone, co  zmniejsza ryzyko uszkodzeń mechanicznych. 

Teraz Padło na małe psikadło od Pantene. Tym razem z serii gęste i mocne.  Słabe, cienkie, wiecznie opadające. Musiałam znaleźć coś co pozwoli mi  godnie przeżyć upalne lato i  znalazłam. Włosy dzięki niemu nabierają mocy, nie ma już mowy o płaskich opadających, a tym bardziej zapomnijcie o  hełmie! Super jest też to że produkt nie skraca świeżości włosów ale też ich  nie przesusza.

Gdy pielęgnacje i kwestię objętości mamy już za sobą czas zająć się grzywą. 
Spray'u Got2be używam głównie na moją bujną grzywę. Nawet  po wyprostowaniu  wywijała się dalej. Od kiedy stosuję ten spray nie mam z nią żadnych (no może prawie) problemów. Spray  doskonale  wygładza włosy, zabezpiecza przed działaniem wysokiej temperatury, a efekt prostych włosów  u  mnie nie utrzymuje się jakoś długo ale do końca dnia spokojnie radzi sobie z włosami.

wtorek, 14 lipca 2015

Ay, Ay Captain!

Całkiem niedawno, bo jakieś 2 dni temu zostałam kapitanem statku i  to tak zupełnie
 przypadkowo.
Ostatnio mam nieodpartą, nieokiełznaną ochotę  na biel, stąd też  mój  biały " Uniform".
Gdy tata zabierał mnie do Kołobrzegu usłyszałam tylko: " Załóż coś ciepłego i w miarę wygodnego". Nie miałam wtedy pojęcia, że będę pływać statkiem, wygarnęłam z szafy białe rurki. Nie lubię ubierać do białych spodni bluzki w  innym kolorze, wiec wzięłam jakąś białą, ważne by w tym samym odcieniu w jakim są spodnie, jako że miało być chłodno zabrałam dodatkowo białą narzutkę. W kołobrzeskich sklepikach z  pamiątkami wypatrzyłam czapkę kapitana i tak własnie powstał mój kapitański mundurek.Tak się zastanawiam czy naprawdę wyglądałam jak kapitan? Dzieciaki podbiegały  do mnie z Pytaniem " Pani Kapitan,  a mogę pokręcić sterem?''  Moje mono-kolorowe zestawy dla urozmaicenia lubię przełamywać akcentami w wyrazistym i zupełnie odmiennym kolorze, w tym wypadku często stawiam na jakieś mocno odróżniające się buty. Moimi faworytami tego lata są Adidasy. Zdecydowanie! Superstar Supercolor Pharrell'a są genialnie wygodne i  chyba już to pisałam uwielbiam ich niesamowite barwy. Nimi da się poprawić i przełamać nawet najnudniejsze stylizacje.  






Spodnie: Mohito
Bluzka: Atmosphere
Narzutka: IT
Buty: Adidas
 Koniczynka: Jubiler Rubin

czwartek, 9 lipca 2015

Sea Side

Jest zimno, wieje, pada, ale i tak  jest pięknie. Prawdę mówiąc wolę taką pogodę, niż żar tropików. Wczoraj  wieczorem, to mało powiedziane, zbliżała się już noc, wtedy właśnie dotarliśmy  nad  morze.  Jesteśmy zaraz obok Mielna, dokładniej w Unieściu. Ja od razu pobiegłam na plażę, słońce już prawie zaszło,  jednak dało się cyknąć jeszcze kilka zdjęć,
 Akurat załapałam się na puszczanie lampionów.
 Musiałam jeszcze zaliczyć kilka fal, było z 13°C a ja cała mokra. 
Zdecydowanie wyjątkowym plusem takiej pogody  jest fakt, że plaże są puste, a dookoła jest cicho i spokojnie. Właściwie decyzja o wypadzie nad morze była podjęta w jakieś 3 minuty w przeddzień  wyjazdu. Absolutnie nie przemyślane, pogody też nie sprawdzałam, dlatego tak właśnie się to skończyło.
Jeśli o  ubrania chodzi,  to najprostsze co można było ubrać, to ciepłe ponczo i  ulubione jeansy.
Ponczo nad morzem w chłodną i  wietrzną pogodę lubię nie tylko dlatego, że można się nim otulić jak kocykiem, ale również może posłużyć jako kocyk.